piątek, 2 maja 2014

Takie dni jak ten...

W takie dni jak ten mam ochotę spełnić marzenie mojego życia i wyjechać do Peru, nie na wakacje, na zawsze. Zmajstrowałabym sobie chatkę w dżungli i żyła w zgodzie z naturą i tymi wszystkimi gadami. Wolę to niż mojego gada domowego w dzisiejszej odsłonie.
Śniadanie nr 1 wzgardzone zupełnie.
Śniadanie nr 2 podobnie.
Od 7 rano do 9.30 łzy płynęły już ze 4 razy mniej lub bardziej spektakularnie.
Od godziny udaje że nie słyszy co do niej mówię.

Czuję się bezradna w takie dni.
Zakazałam już wszystkiego co tylko mogłam na 24h, dałam już wszelkie możliwe kary.
Błąd.
Snuje mi się teraz po domu takie znudzone stworzenie i wymyśla.
Pakuje się na mój rowerek treningowy.
Zbiera z podłogi okruszki (tak zapamiętale że był to kolejny powód do płaczu gdy nie wymierzyła i rąbnęła czołem o podłogę).
Odpuszczam lekko (wiem że nie powinnam) i daję do ułożenia puzzle. Wywala wszystkie i stwierdza "Nie chcie juś"
Gotuje się we mnie.

"niegrzeczna jesteś, co się stało że jesteś takim łobuzem?"
"Nie, ciójećka jestem"

I ZuMa mięknie. Zwłaszcza że ta "ciójećka" była po raz pierwszy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz