niedziela, 11 maja 2014

Matka idealna

Od jakiegoś czasu dojrzewam do tego, że jednak nią jestem. Z racji wykonywanego zawodu znam wiele dzieci, wielu rodziców, widzę wiele stylów wychowania. Jedne mnie inspirują, do innych stoję w wyraźnej opozycji. Obserwuję konsekwencje poczynań rodziców, patrzę jak odbija się to na dzieciach. I doszłam do wniosku, że bez względu na to czy mnie dany styl rodzicielstwa odpowiada czy nie to dla tych dzieci to SĄ idealni rodzice, bo jedyni, bo innych nie mieli nigdy, bo opiekują się nimi, zaspokajają potrzeby.
Odkąd Zu przyszła na świat zawsze się o coś obwiniam, za coś się nie lubię, coś bym chciała zmienić i ubolewam nad tym, że moje dziecko na tym czy owym cierpi. Zaczęłam się jednak zastanawiać nad tą samokrytyką, którą zaciekle uprawiam.
Mam piękne, zdrowe dziecko, które jest dla mnie całym światem. Każdego dnia wstaje i wie, że ma bezpieczny dom, pełny talerz, czyste ubrania, że zawsze rano przywita ją uśmiech i ramiona mamy, taty czy babci. Każdego dnia jest przytulana i całowana, zapewniana o naszej miłości. Każdego dnia dba się o jej potrzeby, czegoś się ją uczy, bawi się z nią. Nie jestem Matką Polką, nie przepadam za zabawami dziecinnymi, choć wygłupiać się  i czytać książki mogę z Zu całymi dniami. Nie jestem kreatywna, nie umiem na biega wykombinować fantastycznej zabawy, wolę ułożyć z dzieckiem puzzle czy pozwolić na samodzielną zabawę. Uwielbiam za to kupować zabawki, w sklepach z zabawkami czuję się jak mała dziewczynka, oczy śmieją mi się do wszystkiego. Dobrze, że posiadam męża, który studzi te moje zapędy. Do tej pory wydawało mi się, że to mało, że dziecko powinno przesłonić mi cały świat i zająć na 24h na dobę, że nie powinnam chcieć spokoju i chwili dla siebie.

A potem spojrzałam na moje macierzyństwo z boku i porównałam z tym co mnie otacza.

Przykład pierwszy

Mama trójki dzieci, sami chłopcy. Czyści, zadbani, mama zabiera najmłodszego na spacer gdy starsi są w szkole. Mają rowery, jeżdżą, bawią się. Mama gotuje, pierze, sprząta, nie pracuje.
Każdego dnia jednak płaczą, każdego dnia słychać z mieszkania ich krzyki i przekleństwa, które matka rzuca pod ich adresem. Najczęściej płacze najmłodszy, gdy płacze, matka coraz głośniej na niego krzyczy. Nie wiem czy bije, ale wydaje mi się, że skoro nie umie panować nad gniewem to zdarza się jej też uderzyć. Może są niegrzeczni, może to matka nie potrafi tłumić swych frustracji i się wyładowuje. Swoją drogą wygląda na wiecznie niezadowoloną, chmurna twarz, zaciśnięte usta. Mnie to boli. Boli mnie czego ci chłopcy doświadczają i jak to ich ukształtuje. I chociaż nie ulega wątpliwości, że matka postępuje źle to pewnie Ci chłopcy ją kochają, innej nie znają, nie wiedzą, ze może być inaczej. Dla nich to jest matka idealna, najlepsza, bo ich własna.

Przykład drugi.

Wielodzietna rodzina, biedna, patologiczna. Starsze dzieci już prawie dorosłe i jedno młodsze, zależne od rodziców. Wychowuje się właściwie samo, rzadko czyste, ale raczej najedzone. O to jedno się dba, o jedzenie. Raz czy dwa już chyba zabierane od rodziców, zawsze wracało i wszystko zaczynało się od początku. Nikt tego dziecka niczego nie uczy, nie zaspokaja potrzeby bliskości, miłości. Stwarza się pozory na zewnątrz. I to dziecko się boi. Ale nie tego, że mama nie zrobi mu prania i będzie brudne, nie tego, ze mama nie będzie w stanie się nim zająć z wiadomych powodów, nie tego, że nikt się nim nie interesuje. To dziecko się boi, że od tej matki znów go zabiorą. Bo to jego mama, jedyna. Nie zna innej. Pewnie widzi, ze inne dzieci mają inaczej, lepiej. Może zazdrości. Ale matkę kocha.

I ja patrząc na moje dziecko, na te oczy, które się do mnie śmieją, na tą niewinną radość życia, kąpiąc ja każdego dni, przygotowując jedzenie staram się patrzeć na to wszystko z jej perspektywy. Może nie wszystko robię jak należy, może powinnam się z nią częściej bawić, może za dużo czasem ogląda bajek, może niepotrzebnie się czasem zdenerwuję na nią, krzyknę czasem, ale dla niej jestem matką idealną, bo łączy nas cudna więź, bo się kochamy i często o tym zapewniamy.
To jest dla mnie punkt wyjścia, żeby się starać, żeby być jeszcze lepszą matką. Nie będę idealna dla świata, ale najważniejsze że dla własnego dziecka już jestem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz